Niedługo po zakończeniu studiów trafiła mi się okazja poprowadzenia kilku zajęć z historii animacji. W ramach przygotowywania materiałów trafiłem na film dokumentalny opowiadający o rozwoju i czasach świetności animacji w Związku Radzieckim. Jeden z reżyserów pracujących w największym i najbardziej wpływowym rosyjskim studiu animacji - Soyuzmultfilm - zwrócił uwagę, że najlepsze scenariusze pochodzą z życia i są autorstwa złodziei, którzy posuwają się do najbardziej wymyślnych rozwiązań, żeby tylko osiągnąć swój cel. Opowiedział wtedy anegdotę dotyczącą rzekomo mieszkającego w sąsiedztwie inżyniera. Historia tak przypadła mi do gustu, że postanowiłem sprawdzić swoje umiejętności reżyserskie i stworzyć animację na jej bazie. Żeby zaoszczędzić czas na modelowaniu, zastosowałem technikę, która pozwoliła odejść od realizmu (zachowując, jak mi się wydaje, miły dla oka format) i skupić się bardziej na fabule i animowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz