Trafiasz czasami na film, po którym wiele się nie spodziewasz, a po napisach końcowych nie możesz się doczekać, żeby do niego wrócić. Za takie uczucie kocham kino i życzę sobie, żeby pojawiało się jak najczęściej. Ostatnio taką sytuację miałem przy thrillerze "Chłopcy z Brazylii" opartym na książce Iry Levina. Choć pomysł tej historii można podpiąć pod science-fiction (film zdobył zresztą sporo nominacji w takich kategoriach), a gra niektórych aktorów wydaje się być groteskowa, to jest w nim coś, co daje do myślenia. Poniżej plakat zainspirowany seansem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz