Pamiętam jak na przełomie podstawówki/liceum pędziłem w nieprzyjemny zimowy wieczór do domu, żeby zdążyć na film, o którym słyszałem tylko, że jest "głośny" i że gra w nim Jack Nicholson, ale nic ponad to. Spóźniłem się trochę, bo włączyłem telewizor na scenie, w której dyrektor ośrodka przeprowadzał już rozmowę z McMurphym, ale każda kolejna minuta wciągała mnie tak bardzo, że przestałem się tym denerwować. Uniwersalna historia zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a film od razu trafił na listę "do ponownego obejrzenia". Dzisiaj mija 40 lat od jego premiery i z tej okazji pokusiłem się o skormny fan art na jego temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz